Na hałdach KWK Sośnica-Mokoszowy na granicy Zabrza i Gliwic odbył się najbardziej ekstremalny wyścig. Jak piszą organizatorzy, Runmageddon Silesia to morderczy sprawdzian dla ciała i psychiki. Ponad 1500 uczestników wzięło w nim udział, mierząc się z sześciokilometrową usianą ponad trzydziestoma przeszkodami trasą. Drugiego dnia, w Finale Ligi Runmageddonu, w szranki stanęło 500. uczestników. Dodatkową atrakcją były Runmageddon Games, czyli 200 metrów z 10. przeszkodami, pokonując które trzeba było wykazać się zwinnością, szybkością i zręcznością w utrzymywaniu równowagi. Zdarzały się nawet przeszkody, które raziły prądem.
Nie ułatwiał sprawy padający w przeddzień zawodów deszcz: trasa była śliska i niejednokrotnie pełna błota. Kilkunastu zawodników zgubiło po drodze buty, a część z nich metę przekroczyło boso. Próżno jednak wśród uczestników szukać rozczarowania i złych nastrojów. Runmageddon to impreza nastawiona na dobrą zabawę i pokonywanie własnych ograniczeń, do których wysiłek fizyczny jest doskonałym pretekstem. W atmosferze wyczuwało się ducha rywalizacji, ale tej zdrowej. Wyścig uczył bowiem nie tylko samozaparcia w dążeniu do celu, ale także współpracy w grupie.