Z Agnieszką Pogorzelską – twórczynią PogoPony – najmodniejszego kucyka-breloka na świecie rozmawiamy o pracy i sztuce tworzenia. PogoPony to ekskluzywna zawieszka ze złotym sercem w środku, która... podbija świat! Bo PogoPony to nie tylko piękny gadżet - to arcyciekawa osobowość! Przygody kucyka można śledzić na pogo-pony.com.
Agnieszka Pogorzelska przez wiele lat pracowała jako ceniona stylistka. Prowadziła bloga patchworkandco.com, poświęconego pięknym przedmiotom i idei – Do It Yourself – zrób to sama. 1,5 roku temu stworzyła markę PogoPony.
- Przez kilkanaście lat pracowałaś jako stylistka – kiedy podjęłaś decyzję o zmianie i pracy na własną rękę?
Przez ponad 13 lat pracowałam w większości magazynów modowych w Polsce, np. Elle. Twój Styl czy Instyle, ale ostatnie kilka lat byłam wolnym strzelcem współpracującym z rożnymi tytułami, więc to nie było tak, że rzuciłam etat, żeby "pojść na swoje". Po prostu wypaliłam się w zawodzie stylistki, ale potrzeba kreacji i miłość do mody została, trzeba jej było znaleźć inne ujście.
- Skąd właściwie wziął się pomysł na PogoPony?
Tworzeniem ręcznie robionych bibelotów zajmowałam się od bardzo dawna, jakieś haftowane woreczki na bieliznę czy termofory, że nie wspomnę o moim DIY-owym blogu Patchworkandco.com, gdzie dominowały rękodzieła meblowe... w skrócie rękodzieło mam chyba w DNA. Jakiś przypadkowy konik wydarzył się lata temu, ale stanowczo nie był to jeszcze PogoPony.
Pomysł na kucykowego gagatka z własnym imieniem, charakterem, przygodami i osobowością przyszedł do mnie podczas wyjazdu do Chin, jakieś 1,5 roku temu, w Roku Konia właśnie. Okazało się też, że ja jestem Koniem w chińskim horoskopie, dlatego musiał być koń właśnie. Niektórzy twierdzą, że PogoPony jest moim alter ego.
W historiach, które o PogoPony piszę i okraszam zdjęciami to on jest tym zakochanym w sobie, snobistycznym, ciekawskim, wymądrzającym się, ale też słodkim małym stworzonkiem...ciekawe co to mówi o mnie.
- Jak teraz powstają twoje dzieła?
Stworzenie jednego kucyka to bardzo żmudny proces składający się z wielu elementów, od wycinania, wypychania, nabijania oczka, wszywania grzywy, wkładania serduszka, no i ozdabiania. Nie wspominając o tym, że niektóre elementy też sama robię czy wycinam, np. skórzane kwiatki wytłaczam własnoręcznie. Kilka godzin to minimum. Poza tym, jest też duża różnica pomiędzy egzemplarzami kolejnymi, a prototypem... nad jednym potrafię chodzić kilka tygodni, dopóki wszystko nie ułoży się w perfekcyjną całość. Podobno w ogóle jestem straszną perfekcjonistką, jestem niezwykle wymagająca i zwracam uwagę na wszystko (tak twierdzą rękodzielniczki, z którymi współpracuję), ale tego rodzaju perfekcjonizmu nie chciałabym się akurat pozbywać.
- Czy sama wszystko przygotowujesz czy masz kogoś do pomocy?
Nie byłabym już w stanie sama wszystkiemu podołać. Mam coraz większe grono zaufanych rękodzielniczek, z którymi współpracuję.
- Gdzie znajdujesz materiały?
Tajemnica handlowa. A serio to z całego świata. Często wynajduję jakieś biżuteryjne czy pasmanteryjne cuda podczas podroży. Stąd też po części wynika mocno limitowana ilość PogoPony. Mam kilka takich ukochanych elementów wyszperanych w Pekinie, ale w większości zostały zużyte do produkcji konkretnego modelu i dopóki do Pekinu nie wrócę (i to zakładając, że ten element jeszcze tam będzie) tego modelu w sprzedaży nie będzie.
- Gdzie można kupić Twoje dzieła?
W Warszawie można wpaść i zapoznać się z kucykiem w BLIND Concept Store na Mokotowskiej, PogoPony można też nabyć przez polską platformę showroom.pl i międzynarodową etsy.com.
Za chwilę PogoPony będzie miał też swój własny sklep online i nowiutką stronę, nad którą intensywnie teraz pracujemy.
- Ile wzorów ma Pogo-Pony? Ile egzemplarzy jednego wzoru przygotowujesz?
Tak naprawdę to nigdy nie podliczyłam, kilkadziesiąt na pewno. Ilość egzemplarzy jest zawsze mocno limitowana, chociaż zależy to od modelu, niektóre są niemalże pojedyncze, inne powstają w kilkunastu egzemplarzach.
- Jaki jest Twój ulubiony wzór?
Nie mam ulubionego wzoru, zawsze myślę, że te najpiękniejsze jeszcze zrobię.
- Jaki był najbardziej wyjątkowy egzemplarz PogoPony robiony na zamówienie?
Staram się, żeby każdy PogoPony był wyjątkowy, m.in. dlatego każdemu osobiście wkładam do środka małe, złote serduszko. Jeśli chodzi o zamówienia - jednym z moich ulubionych było takie wymyślone przez klientkę jako prezent dla jej przyjaciółki, zakochanej we własnym koniu. Miałam bardzo konkretne wytyczne, łącznie z kolorem, ozdobami i imieniem konia, wszystko musiało się zgadzać. Pełna personalizacja! Przyznam, że wyszedł z tego naprawdę wyjątkowy prezent.
- Co radzisz tym, którzy zajmują się DIY i chcieliby założyć biznes oparty na swojej pasji?
Łączenie pasji i biznesu nie jest dla wszystkich. Jeśli biznes nie wypali można też stracić pasję, nie zawsze warto ryzykować. Na pewno przydaje się oryginalny pomysł, bo jeśli będziemy robić to co setki ludzi obok, to ciężko będzie nam się przebić. Niezbędna jest też pracowitość i zdrowy rozsądek. Trzeba pamiętać, że nawet przy najbardziej fantazyjnym produkcie nie uciekniemy od księgowości, zaopatrzenia, marketingu itp. ale jak już się tak namęczymy, to satysfakcja jest ogromna!
Dziękuję za rozmowę i życzę nieskończonej ilości oryginalnych pomysłów!