Założenie było proste: „Jest wiele przedmiotów, których ludzie używają może kilka razy w roku – np. grill, walizka, czy wiertarka . Na co dzień nie potrzeba ich gromadzić w domu. Nie trzeba na nie wydawać pieniędzy” mówi James Tattersfield, jeden z założycieli „Biblioteki Rzeczy”. Pomysł wpisuje się więc w ruch antykonsumerystyczny, zachęcający ludzi do powściągliwości w robieniu zakupów.
Ważna jest nie tylko sama idea, ale także forma działania biblioteki. „Mogliśmy ją uruchomić w internecie, tak byłoby prościej. Biblioteka nie miałaby jednak rodzaju „ciepła”, czynnika ludzkiego. Nie dawałaby możliwości interakcji” dodaje Rebecca Trevalyan. Zbliżanie mieszkańców do siebie stało się jednym z zasadniczych efektów uruchomienia biblioteki. Nawiązywać ze sobą kontakt zaczęli ludzie żyjący przez lata na tej samej ulicy, a nie znając się zupełnie. Jednym z głównych tematów rozmów stały się porady, jak danym przedmiotem najlepiej się posługiwać.
Stąd w Bibliotece zrodziła się inicjatywa organizowania warsztatów majsterkowania, gotowania oraz wszystkiego co się robi w duchu DIY (zrób-to-sam). Żeby jeszcze bardziej zacieśnić więzi tej małej wspólnoty raz w miesiącu w Bibliotece organizowane są kolacje, na które uczestnicy przynoszą jedzenie własnoręcznie przygotowane w domu.
Library of Things
Facebook | strona www
_____________________________________________________________
Na pewno zainteresujesz się również:
Nowy hit internetu - bluza do noszenia kota
[artykuł dodany przez CMS Tipnews]