Zmianę przepisów popierają Ministerstwo Gospodarki Wodnej i Żeglugi Śródlądowej oraz przedstawiciele urzędów morskich. Nie ma co ukrywać: przepis to w zasadzie fikcja, a kontrolowanie, czy turyści go przestrzegają - walka z wiatrakami. Jest więc nadzieja, że niebawem będziemy mogli biesiadować przy ognisku bez obaw o interwencje policji.
Legalne rozpalenie ogniska wymagało dotąd bardzo wiele trudu: otrzymania stosownej zgody od magistratu, Zarządu Dróg i Zieleni oraz poinformowania służby o godzinie i miejscu planowanej imprezy (policję, straż miejską i straż pożarną). W przeciwnym wypadku można było otrzymać grzywnę w wysokości od 50 zł do nawet 5 tys. zł. Próba przejścia przez procedurę uzyskiwania odpowiednich pozwoleń jest nie lada wyzwaniem, a i tak szanse na ich otrzymanie mają głównie fundacje, stowarzyszenia i organizacje publiczne. Jest to więc jeden z tych przepisów, które łamiemy nagminnie, bo wątpliwa jest jego stosowność. Zwłaszcza, że nie odnotowano dotąd przypadku pożaru wywołanego prze ognisko rozpalone na plaży.
Sytuacja może się już niebawem zmienić. Ministerstwo Gospodarki Wodnej i Żeglugi nie ma nic przeciwko zalegalizowaniu ognisk na plażach. Podobnego zdania są przedstawiciele urzędów morskich, wydaje się więc, że procedura zmiany przepisów powinna się zakończyć przed wakacjami.