Specjaliści mówią o dwóch rodzaj depresji: zewnętrznej (wywołanej najczęściej utratą kogoś bliskiego albo tragicznym wydarzeniem) oraz wewnętrznej (której przyczyn ciągle jeszcze nie znamy, ale znamy spekulacje na temat spadku niektórych substancji w organizmie odpowiadających za samopoczucie). Lekarze podkreślają też, że najskuteczniejszą metodą leczenia jest psychoterapia. Nazwanie swoich emocji, opowiedzenie o nich i wyzwolenie od tego, co przygnębiające daje poczucie ulgi, a długotrwałe i częste rozmowy z lekarzem przynoszą wyciszenie wszystkich napięć. Niezmiernie ważne jest jednak to, żeby chory znalazł właściwego terapeutę: dobrego słuchacza, służącego wsparciem i radą, ale powstrzymującego się od ocen.
Nieprzecenionym skarbem jest też grono osób, którzy potrafią powiedzieć, że czarnowidztwo i brak sił do życia są spowodowane chorobą, że to nie wynik defektów osobowościowych. Czasem wystarczy towarzystwo przyjaciół, wsparcie kochanej osoby i akceptacja rodziny. Szczera rozmowa, schronienie w czyichś ramionach i kilka słów otuchy bywają niezastąpione. Często jednak depresja dotyka osoby samotne, niemogące odnaleźć się w nowym otoczeniu, pracy czy mieście. Wtedy pomocne może się okazać uprawianie sportu albo realizacja dawno zapomnianych pasji. Wysiłek fizyczny zawsze wyzwala w organizmie hormon szczęścia, a samorealizacja i rozwój talentów przynoszą – tak upragnione przez osoby cierpiące na depresję – zadowolenie z własnych osiągnięć. Co więcej, może się okazać, że na siłowni, trasie biegowej czy w pracowni patchworkowej jest mnóstwo sympatycznych ludzi, z którymi można się zaprzyjaźnić. Nie jest też niczym złym zarażanie się od nich uśmiechem.