Sobota, 23.11.2024, imieniny: Adeli, Felicyty, Klemensa

Pasja i biznes - 10 pytań do Pauliny Grabary

  • 29.01.2016, 08:07 (aktualizacja 02.02.2016 14:55)
  • Katarzyna Kuźma
Pasja i biznes - 10 pytań do Pauliny Grabary
Chcesz coś zmienić, podróżować? Szukasz pomysłów, inspiracji? Zapraszamy do lektury drugiego z serii wywiadów z Podróżnikami, Pasjonatami, osobami kochającymi aktywny i zdrowy styl życia.

Rozmowa z Pauliną Grabarą - właścicielką agencji PR Destino Communications, miłośniczką podróży i pomysłodawczynią platformy intopassion.com, poświęconej podróżom, stylowi życia i modnym miejscom na całym świecie. O swoich wyprawach pisze także w magazynach oraz na blogu natemat.pl.

1. Skąd u Ciebie pasja do podróży?

Z jednej strony myślę, że wykształcili ją we mnie moi rodzice. Jednak mam 2 braci i żaden akurat nie przejawia pasji w kierunku podróży, tak więc myślę, że najwidoczniej jest coś we mnie, co tak zareagowało na wspólne rodzinne wyjazdy. Pamiętam nasze pierwsze pobyty we Włoszech, kiedy odkryliśmy ukryte w makaronowych muszelkach owoce morza. Sporo lat później pojechaliśmy po raz pierwszy na Karaiby: Dominikana, Kuba, a potem Azja i Sri Lanka... To były inne światy... inni ludzie, zwyczaje, kultury. Smaki i krajobraz. I mimo biedy, ciężkiej sytuacji i wad systemu w jakimś dziwnym stopniu mnie to fascynowało. Pamiętam ludzi na Dominikanie, którzy mieszkali w ledwo stojących domach, które jak zakładam trzeba było budować od nowa po każdym huraganie. I stało tak kilka domów i jeden stół do bilarda, a oni – od rana do wieczora, z piwem, uśmiechnięci i zadowoleni sobie grali. Na Kubie doświadczyłam miliona uczuć: hasła rewolucyjne, ostre kolory, segregacja między turystami a lokalnymi mieszkańcami. Miejsca, w których można robić zdjęcia, i tajniacy, którzy dopilnują, abyś nie uwiecznił tego, co jest „niewłaściwe”. I ludzie, trochę leniwi w pracy, przeciwstawiający się systemowi w najdrobniejszych gestach, z drugiej strony przejawiający energię w muzyce, tańcu, wszelkich sztukach. O Kubie pisałam pracę magisterską. Tam zapragnęłam, że pewnego dnia, za swoje pieniądze chcę wrócić. I tak się stało. To był dopiero początek. 

2. Czy jest taki kraj, do którego mogłabyś się przenieść na stałe, czy jednak najlepiej czujesz się w Polsce?

Zupełnie nie. Polska to dla mnie mój dom, który tworzę, moja rodzina. I to mnie trzyma. Jestem przekonana, że gdyby mój partner wraz z moimi rodzicami chcieli się gdzieś przeprowadzić (o ile nie byłby to kraj, w którym jest zimniej niż u nas) byłabym chętna. Jestem sobie w stanie siebie i codzienne życie wyobrazić w wielu miejscach – od Włoch czy Hiszpanii, po Azję: Kambodżę czy Tajlandię.

Inną przeszkodą może być praca, bo jednak od lat pracuję na to miejsce, w którym jestem. Pracuję słowem, mam kontakty, mam nadzieję, że u niektórych osób wzbudzam jakieś zaufanie. Tam trzeba by było zacząć wszystko od początku. Spotkałam jednak kiedyś wspaniałego człowieka, który opowiedział mi historię swojego życia (a osiągał naprawdę imponujące rzeczy) i powiedział, że za każdym razem, kiedy uważał, że już wszystko jest ułożone, i wchodzi w strefę komfortu, decydował się to porzucić i zacząć wszystko od nowa. Z nowym pomysłem, w innym miejscu. To dawało mu energię do życia.

3.Ile państw odwiedziłaś i jaki kraj jest kolejny na twojej liście?

Nie liczę krajów, które odwiedziłam. Nie mam żadnej listy, na której odhaczam kolejne pozycje. Oczywiście są miejsca, do których mam nadzieję, że dotrę, raczej w bliższym niż dalszym czasie. Z moim partnerem marzą mi się Malediwy, albo wyspy na Filipinach, całą rodziną wynajęcie samochodu i przejechanie z San Francisco aż po granicę z Meksykiem. Bardzo lubię Afrykę – ma w sobie coś pociągającego, dzikiego... mam nadzieję, że kiedyś tam wrócę, obowiązkowo odkrywając Kapsztad, który już od dawna mi się marzy. Jest jednak cała masa krajów, do których chętnie pojadę i które być może mnie zachwycą, a także te, do których zawsze chętnie wracam: Włochy, Tajlandia, Kuba, Kambodża. No i moje ukochane miasto – Nowy Jork.

4.Czy którąś ze swoich wycieczek wspominasz wyjątkowo ze względu na ciekawą sytuację/spotkanie z interesująca osobą?

Właśnie w drugim pytaniu o nim wspominam. Pewnego razu tworząc nasz cykl STYLISH TRAVELLERS o stylowych hotelach na całym świecie (można przeczytać na intopassion.com) dotarłam do Umbrii do eko-hotelu-klasztoru. Trudno powiedzieć co to jest, ale pewne jest jedno – to jedna z najbardziej niezwykłych przygód w moim życiu. Marcello – właściciel Eremito stworzył miejsce, którego potrzebował jako człowiek. Odbija pasję, potrzebę doświadczania. Życia po prostu. Marcello czaruje, dzieli się energią i spokojem. Mówi, że w życiu trzeba się czasem nudzić, zarazem pokazując swoim dorobkiem, że wszystko jest możliwe. Wszystkie hasła typu „sięgaj gwiazd” z Marcello wydają się być rzeczywistością. Bo można, ale czasem zasypani codziennymi problemami i troskami zapominamy, żeby wstać i sięgnąć …po nas samych. Spotkanie z Marcello to jeden z najciekawszych momentów – robi wrażenie kogoś między szaleńcem, a terapeutą.

Marcello przez prawie 20 lat był projektantem i CEO jednej z najpopularniejszych w latach 90-tych włoskiej marki z ubraniami dla młodych El Charro. Sponsorowanie Formuły1, pokazy mody, helikoptery – życie pełne blichtru – kiedy przyszedł sukces Marcello zdecydował, że to już nie jego miejsce. Sprzedał firmę i postanowił na łodzi opłynąć świat. Po 2 latach zakochał się w meksykańskiej dżungli – kupił jej kawałek i ponad 40 kilometrów plaży. Postanowił stworzyć koncept, którego nie było. Hotelito Desconocido przedstawiał nowy poziom luksusu – brytyjski The Independent uznał hotel za jedno z 5 najpiękniejszych eco resortów na świecie. Hotel był ulubioną ucieczką dla zmęczonych showbiznesem gwiazd Hollywood. Po 15latach Marcello nie miał nowych wyzwań i miał dość życia w dżungli. Swój ocean z falami znalazł wśród falujących wzgórz Umbrii. Teraz dalej idzie swoją ścieżką. Marcello zastanawiał się jakiego hotelu brakuje w Europie. Kupił część doliny i ruiny XIII-wiecznego klasztoru na wzgórzu. 3000 hektarów w narodowym rezerwacie gwarantuje spokój i bezkres natury. Marcello przez ponad rok mieszkał ze swoim psem Peppo w namiocie. Chciał poczuć ziemię, być świadkiem układania każdego kamienia.

Takich ludzi się nie zapomina.

5. Czy planujesz swoje wyprawy z wyprzedzeniem, czy jest to efekt spontanicznych decyzji?

Moje planowanie bardzo często narzucają hotele, które opisujemy jako STYLISH hotels. Często pytam właścicieli co warto zobaczyć w okolicy, jakie miejsca polecają. To najlepszy sposób i dzięki niemu wielokrotnie docierałam do niezwykłych miejsc. Jeden z właścicieli agroturystyki w wzgórz Montepulciano wysłał nas na jedzenie do malutkiego miasteczka oddalonego 20-30 kilometrów. Zapewnił że już droga będzie prawdziwą przyjemnością i tak było – niczym niezakłócona toskańska natura w najlepszym wydaniu. Mała polna droga i 45 minut radości z obcowania z takim krajobrazem. Mijałyśmy tylko furmankę, żadnego samochodu. Kiedy dotarłyśmy do „miasteczka” zanim zaczęłam szukać miejsca do pakowania pojawił się napis, że z niego wyjechałyśmy. Było takie malutkie – trochę starych murów, kilka domków i jeden mały plan, na którym stało kilka stolików. Tam było nasze miejsce – sklep, który pełnił rolę restauracji, a w nim gruba Mamma, która powoli przygotowywała wybrane przez klientów produkty. Samoobsługa, ale sery, warzywa, oliwki i wino, których smak wart był podróży i czekania.

6. Na co dzień prowadzisz agencję PR. Skąd pomysł na bloga, którym początkowo była platforma intopassion.com?

Już w liceum mój profesor (naprawdę był profesorem, który żeby mieć kontakt z młodzieżą postanowił uczyć tylko naszą klasę) namawiał mnie, abym poszła na dziennikarstwo. Charakterologicznie się w tym zawodzie nie widziałam – jakoś kojarzyło mi się, że jak nie drzwiami to oknem... Ale zawsze lubiłam pisać... ten sam profesor godził się, abym zamiast zaliczania wierszy na pamięć, pisała mu opowiadania. A potem przyszły podróże i chęć dzielenia się. Zaczęłam sprzedawać zdjęcia i teksty do AKPY, po drodze było kilka gazet: Szanghaj dla magazynu PANI, europejskie stolice dla Dom i Wnętrze, współpraca z Art&Living. I natemat.pl. W końcu doszłam do wniosku, że warto stworzyć coś własnego i stworzyłam bloga, a właściwie platformę, na której można znaleźć różnych autorów. Wpisy łączy jedno – pasja: do podróży, jedzenia, kultury. Jest też zakładka Warsawstateofmind o Warszawie. To świetna zabawa, ale i praca.

7. Na portalu intopassion.com opisujesz miejsca luksusowe, czy w ogóle zdarza Ci się wycieczka pod namiot? ;)

Ostatnim razem pod namiotem spałam podczas wyprawy do rezerwatu Masai Mara. Ale był to luksusowy namiot – miał bardzo wygodne łóżko i łazienkę. Prawdziwy komfort. Do namiotu odprowadzali nas Masajowie i rano to oni nas budzili – w nocy nie wolno było samemu wychodzić z namiotu bo campy są nieogrodzone, co oznacza, że pod nasz namiot może podejście każde zwierze, w tym lew. To niezwykłe uczucie, kiedy leżymy w łóżku, słyszymy ruch, głosy, ale nic nie widzimy.

Jednak wracając do spania w namiocie to rzeczywiście to nie do końca mój rodzaj przyjemności. Mogę cały dzień spędzić wśród kurzu czy w dżungli, ale na koniec chcę się położyć w wygodnym łóżku, wziąć ciepły prysznic. Nie potrzebuję 5 gwiazdkowych hoteli czy porcelany konkretnej marki, potrzebuję jednak pewnego poziomu, czy może rodzaju estetyki, klimatu, uroku. Raz odnajduję ją w małym pensjonacie, innym razem w luksusowych willach. Choć myślę, że w obecnym czasie luksus znaczy coś zupełnie innego niż kiedyś: śpiew ptaków w środku miasta, drewniany domek na plaży czy pokój z widokiem na pola ryżowe.

8. Prowadzisz bardzo aktywne życie. Jak wygląda Twój dzień?

Kiedyś było zdecydowanie bardziej aktywne, teraz jest bardziej kanapowe :) Czas dzielę między pracą w  agencji, pracą nad portalem oraz gazetą, bo od niedawna wydajemy STYLISH PAPER. Każdego dnia musi też wystarczyć czasu na życie prywatne – jego miłe strony jak obejrzenie wspólnie filmu, zjedzenie kolacji, rozmowa czy poczytanie książki, oraz na obowiązki – zakupy, pranie i inne nazwijmy to mniejsze przyjemności życia :) 

9. Jesteś autorką lifestylowego przewodnika EURO KNOW HOW. Czy planujesz kolejne publikacje?

Tak, choć one rodzą się z pasji, potrzeby podzielenia się czymś. EURO KNOW HOW był przewodnikiem po 4 miastach, w których rozgrywały się mecze podczas EURO 2012. Chcieliśmy pokazać je z jak najlepszej strony, pokazując miejsca, do których niekoniecznie dotrzemy idąc za tłumem kibiców. Była wersja polska i angielska. Kolejne publikacje na razie dojrzewają w mojej głowie, miejmy nadzieję, że niedługo nadejdzie czas, aby historie zacząć przekładać na papier.

10. Co radzisz tym, którzy tylko marzą o dalekich podróżach.

Żeby wstali z kanapy i zaczęli podróżować. Pamiętam taką koszmarną reklamę, w której lektor mówi coś w stylu „dzięki nam nie musisz ruszyć się z kanapy, a odkryjesz cały świat”. Nie zgadzam się z tym. Nigdy, naprawdę nigdy nie doświadczymy tego przez najlepszy program, co poczujemy na miejscu. Winne są zmysły, które nie mogą doświadczać – węch, smak, dotyk.

W obecnych czasach coraz więcej mamy promocji – pieniądze nie powinny być już przeszkodą, by ruszyć się kawałek dalej. Pamiętajmy, że na przykład Azja jest zdecydowanie tańsza na miejscu, niż Europa, stąd głównym kosztem jest właśnie lot.

Dalekie podróże na własną rękę to jednak praca – trzeba sprawdzić, zaplanować, albo zdać się na los i na to, co zastaniemy na miejscu – tu z kolei dojdzie czekanie i inne rzeczy, które często w marzeniach nie występują.

W marzeniach nasze dalekie podróże są zdecydowanie mniej problematyczne, ale … warto dla tych chwil szczęścia, czasem troszkę się pomęczyć. 

Dziękuję za rozmowę!

Katarzyna Kuźma

Zdjęcia (11)

Podpięte galerie zdjęć:
Samotna wyspa

Samotna wyspa

Toskania fot.Paulina Grabara

Podziel się:
Oceń:
TAGI:

Komentarze (0)

Dodanie komentarza oznacza akceptację regulaminu. Treści wulgarne, obraźliwe, naruszające regulamin będą usuwane.


Zobacz także